Jaki to będzie przyjemny moment. Przyjdzie normalność

z25863000IH,Droga-Krzyzowa-w-Watykanie-10-kwietnia
Fot. Alessandra Tarantino / AP Photo

Do nietypowej codzienności powoli się przyzwyczajamy. I wydaje się, że po niej wiele normalnych spraw – przynajmniej na początku – docenimy szczególnie. 

Te święta będą dla większości z nas inne niż zawsze. Tych czasów nie pamiętam, ale jestem gotów zaryzykować, że w tak specyficznych okolicznościach świąt nie obchodzono w Polsce od stanu wojennego sprzed prawie 40 lat. Większość z nas zostanie w domach i niedzielę wielkanocną oraz świąteczny poniedziałek spędzi w gronie najbliższej rodziny. Bez dalszych krewnych, znajomych, przyjaciół. Nie będzie tradycyjnego święcenia potraw, mszy rezurekcyjnej o świcie czy tradycyjnego oblewania się wodą (zresztą – ta tradycja z roku na rok i tak staje się coraz bardziej archaiczna).

Wszystko jest inne, pozbawione normalności i ciągłości, która tak bardzo nam towarzyszyła przed pandemią. I czasem doskwierała. Odpoczywamy, pracujemy, spędzamy czas na ograniczonych powierzchniach, często z dala od ludzi, firm czy zakładów, w których pracujemy. Pewnie wielu z nas od tygodni spędza czas we własnych, zarezerwowanych tylko dla siebie przestrzeniach – ja sam te słowa piszę na balkonie, a większość obowiązków wykonuję na paru metrach kwadratowych. Przywykłem. Z rozmów ze znajomymi wnioskuję, że też powoli oswajają się z myślą, że obecny stan może jeszcze trochę potrwać. Niektórym jest trudniej zmodyfikować codzienne funkcjonowanie i z intensywnego, dynamicznego życia przejść na osiadłe bytowanie. Inni nie mają z tym żadnego problemu. Nie pozostaje nic innego, jak czekać.

Wczoraj wieczorem oglądałem drogę krzyżową transmitowaną z Placu Św. Piotra w Watykanie, której przewodniczył papież Franciszek. Uroczystość po raz pierwszy od ponad pół wieku nie odbyła się w Koloseum – zmiany wymogła sytuacja. Przejmujący obraz przejętego Franciszka, którego samotność jeszcze dobitniej potęgował brak wiernych, zmuszał do choćby minimalnej refleksji. Papież na tle olbrzymiego baldachimu i pustego placu wyglądał dojmująco. Krzyż i świece w czasie nabożeństwa nieśli więźniowie z zakładu karnego w Padwie oraz przedstawiciele służby zdrowia z Watykanu. Skromna uroczystość emanowała symboliką – nie tylko tą związaną z samotnością, ale też tym, że dziś chyba każdy z nas – w mniejszym lub większym sensie – czuje się więźniem, na którego spadły ograniczenia. I to dość nagle. I mimo tego, że pewnie pandemia nie zmieni nas jako ludzi – szybko wrócimy do starych nawyków i zachowań – to da możliwość przemyślenia wielu spraw, zweryfikowania ludzi i ich reakcji na to, co się dzieje.

Czytaj także: „Świadomie wybrałam się do Włoch. Ale biorę za to odpowiedzialność”

000A0PU94YL3N003-C123-F4
Fot. Vatican Media Handout /PAP/EPA

Dzieci, które jeszcze niedawno piały z radości z powodu zawieszonych zajęć stacjonarnych w szkole, dzisiaj obarczone masą zadań, wideokonferencji czy materiałów, ma problemy. Część z nich, nie pałająca miłością do edukacji, wysyła jasny sygnał: „chcę wrócić do szkoły”. Inni z nas, tęskniąc za spotkaniami w realu, urządza imprezy przez komunikatory internetowe, rozmawia częściej przez telefon, komunikuje się online. Wydawać by się mogło, że to dla pokolenia millenialsów czy pokolenia Z rzecz zwyczajna. Ale okazuje, że dużej części z nas brakuje rzeczywistości pozawirtualnej. Czy tak jest?

Myślę, że radzę sobie z izolacją dobrze. Dużą część obowiązków zawodowych i tak wykonywałem dotychczas zdalnie, więc zajęty pracą, nie myślę dużo o wszechobecnym szaleństwie. Momenty kryzysowe oczywiście też się zdarzają, brakuje ludzi i kontaktu bezpośredniego, a przecież jak pisał wybitny psycholog Elliot Aronson, człowiek to istotna społeczna. Istotna stadna, potrzebująca obecności ludzi wokół. I tak sobie myślę w tych momentach: jaki to będzie przyjemny moment, gdy to wszystko się skończy i opuścimy nasze metry kwadratowe. Słońce, legalny spacer, legalny sport, legalny las. Wszystko to będzie smakowało szczególnie. Pewnie tylko przez chwilę, ale i tak warto pocieszać się tą myślą. Będzie normalnie.

Masz pomysł na temat? Napisz do mnie: adrianburtan97@interia.pl

1 myśl w temacie “Jaki to będzie przyjemny moment. Przyjdzie normalność

  1. Tak człowiek to jednak istota społeczna, więc dla wielu ta Wielkanoc może być trudna. Ale myślę też, że święta w tym roku to dobry czas na przemyślenia, zweryfikowanie pewnych wartości i może to jednak nie przypadek, że epidemia jest właśnie teraz.

    Polubienie

Dodaj komentarz

search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close